Czy Piotr Michalak ma podobny pomysł do GDMM i algorytmów?

Powyżej link do nagranego wywiadu na YouTube “Rewolucja informacyjna”

Piotr Michalak opublikował swój pomysł na rewolucję w wyszukiwaniu danych. Czy jego pomysł idzie w tym samym kierunku co mój pomysł dotyczący Globalnej Dynamicznej Mapy Myśli i Algorytmów oraz Web Pl 3.0. Może porównacie? Moim zdaniem projekt zmierza ścieżką edukacyjną (może być łatwo pokonany przez sztuczna inteligencję – w tym – głębokie uczenie), mój zaś idzie znacznie dalej w kierunku nowego typu elastycznej i ciągle aktualizowanej wyszukiwarki wiedzy generującej projektowe listy to do (nie tak jak Google, które szuka “tylko” informacji). Moje rozwiązanie daje możliwość stworzenia nowego globalnego pokolenia eksperckiego .

Z wywiadu można odnieść wrażenie, że niektórzy informatycy uważają starszych (po 50-tce) lekarzy za wykluczonych cyfrowo, którzy nie potrafią sobie poradzić z e-marketingiem, a przez to nie zarabiają na wiedzy.  Być może jest inna tego przyczyna. Obecnie jest tak wiele literatury fachowej (często bezpłatnej), że nie będzie zapotrzebowania na płatne informacje zbiorcze, które codziennie się deaktualizują. Przygotowanie dobrego opracowania problemu medycznego do druku może zając od kilku do kilkudziesięciu godzin. Motywacja społeczna raczej nie wystarczy, aby taką pracę wykonać. Osobiście poświęcam na trudny przypadek  minimum 10 godzin, bywa, że 30. Kolejną przeszkodą w takim projekcie jest szybko rozwijająca się sztuczna inteligencja. Być może algorytmy wyszukiwania w big data same przygotują takie raporty jak ma to miejsce w superkomputerze Watson IBM.

Co do wykluczenia cyfrowego starszych lekarzy mogę mówić za siebie. Kiedy nie było jeszcze w Polsce Internetu miałem już spółkę, która kontaktowała ze sobą sprzedających z kupującymi (Allegro powstało ponad 10 lat później, bo w 1999 r). Możliwe to było dzięki bazie danych na moim PC o dysku z pamięcią 20 MB 🙂 napisanej przeze mnie  w programie dBase. Niestety wykorzystanie poczty i telefonów spowodowało, że musiałem zarzucić projekt. Nie był to jednak koniec z cyfryzacją w medycynie. Gdy niektórzy z dzisiejszych informatycznych CEO szli do pierwszej klasy szkoły podstawowej  napisałem rozprawę doktorska na komputerze (wtedy większość prac pisana maszynie do pisania), korzystając z bazy w odpowiedniku dzisiejszego Excel zawierająca 12 tysięcy wyników badań. Jako  jeden z pierwszych w Polsce wykorzystałem komputerowy program statystyczny do opracowania wyników mojej rozprawy. Wykonanie tak olbrzymiej pracy, dzięki komputerom  zajęło mi dwa lata, gdy w tym czasie był to proces minim 4-5 letni.

Czy w Polsce nie ma lekarzy obejmujących kompleksowo problem pacjenta? Nie jest to prawdą. Mamy wprawdzie niewiele ośrodków chorób rzadkich, ale trzeba tylko wiedzieć o ich istnieniu. Rzeczywiście postęp medycyny i odgórne regulacje rozczłonkowały lekarzy na specjalistów w wąskich grupach wiedzy medycznej. W wielu przypadkach kodeks etyki lekarskiej nie pozwala udzielanie porad spoza swoje specjalizacji. Może to powodować zaszufladkowanie objawów chorego pod katem jednego specjalisty, gdy choroba ma lokalizację wielonarządową. W system NFZ trudno jest wówczas o rozszerzona diagnostykę. Jeśli lekarz ma obowiązek udzielić porady w ciągu 10-15 minut, nie ma możliwości w czasie takich przyjęć przeanalizować wszystkich opcji diagnostycznych.osobiści świadcząc usługę spersonalizowanej potrzebuję na takie podejście (włącznie z przeglądem piśmiennictwa naukowego)  minimum 10 godzin. Jeśli chciałoby się więcej takich lekarzy – to usługa diagnostyki trudnych przypadków powinna kosztować pacjenta minimum = 2 (pacjentów/godzinę) x150 zł x10 godzin = 3000 zł. Niestety niewielu pacjentów byłoby w stanie (nawet mentalnie – mimo, że wydadzą te pieniądze chodząc latami od specjalisty do specjalisty) zapłacić za taką usługę. NFZ płacąc około 30 zł za wizytę  pacjenta, chyba też nie będzie zainteresowany. Podobnie jest z dużymi, abonamentowymi spółkami medycznymi (liczy się ilość i obrót). Dlatego nie można mówić, że w Polsce nie ma lekarzy, którzy są stanie diagnozować kompleksowo. Wręcz przeciwnie jest wielu zdolnych i inteligentnych lekarzy. W Polsce natomiast nie ma tylu pacjentów, którzy są skłonni zapłacić godziwe wynagrodzenie za niestandardową pracę. Zostają więc tylko pasjonaci, którzy podejmują się tego trudnego zadania z symboliczne wynagrodzenie.

Niestety zawód lekarza nakłada na nas wiele ograniczeń etycznych (szczególnie w reklamie), dlatego też nie wykorzystałem programów typu Netmailer, Netsaler, które kupiłem już w 2011 r.

Następna uwaga do wywiadu. Czy wpisów lekarzy na blogach nikt nie czyta? Czy starszy lekarz nie ma pojęcia o socialmediach? Być może? Chyba, że liczba polubień mojego fanpage na Facebooku “Trudne przypadki medyczne – diagnostyka”  mówi o czymś innym.

W wywiadzie dla Phila Konicznego pokazano ciekawą formę finansowania  projektu – pewna forma crowdfunding ale poprzez blockchain – TOKENIZACJA (Ciekawe! Do rozważenia! przez potencjalnych inwestorów).

 Problemy dzisiejszego internetu chaos informacyjny Piotr Michalak Rozmowy Konieczne #22

 

1-11-2020 – Moje uwagi do w/w projektu ccFound.

Nie znam całości i szczegółów tego rozwiązania, dlatego oprę się tylko na moim wrażeniu z dostępnych mi informacji.

Autorzy projektu przez kilka tygodni nie znaleźli czasu na odpowiedź na moją propozycję wspólnej pracy nad tym rozwiązaniem, szkoda (może ich strata).

Nie będę się wypowiadał o komercyjnej dla inwestorów stronie rozwiązania opartej na tokenizacji. Interesuje mnie tylko rozwiązanie technologiczne

Podobne rozwiązanie funkcjonuje już w medycynie – diagnostyce trudnych przypadków chorobowych np. portal CrowdMed

Oto model zachęcający lekarzy do współpracy z portalem CrowdMed

Myślę, że powielenie takiego serwisu dla polskich pacjentów nie powinno dla mnie stanowić problemu.

Moje uwagi powstały dzięki inspiracji  MR (Pan po studiach informatycznych, który studiuje teraz medycynę – podziwiam otwartość na świat młodych ludzi).

Mentalnie projekt jest na etapie pierwszego dwudziestolecia XXI wieku. Opiera się na kombinacji Google (zawsze może być zbanowane, jeśli Google dostarczy swoje algorytmy, to nie będzie promował konkurencji za darmo), Quora (mieszanina społeczności i wolontariuszy – może zadziałać, ale to będzie tylko margines informacji, które dostarczy nowa technologia), Facebooka i Wikipedii (WIKI HOW).

Niestety automatyka procesów sztucznej inteligencji dostarcza już lepszych narzędzi do zdobywania wiedzy i to w zautomatyzowany sposób. Zaczyna dominować sztuczna inteligencja pod wieloma aspektami.

Dla przykładu proszę zauważyć dostarczanie przez Google z automatu najlepszych algorytmów rozwiązań, o które pyta czytelnik (oczywiście w uzupełnieniem w tradycyjny sposób o informacje. W ten sposób mamy ciągle aktualne rady (algorytmy), jakie możemy wyszukać w internecie. Nie trzeba za nic płacić, nie trzeba angażować do tego piszących na zamówienie artykułów ekspertów.  takie rozwiązanie może oczywiście spowodować niechęć ekspertów do publikowania swojej wiedzy w internecie, ale jest już za późno – Google już ma dużą bazę do udzielania porad i to w różnych językach dzięki Tłumaczowi Google.

Oto ta dwa przykłady (dzięki uprzejmości MR- to on przekierował moje myslenia na współpracę z AI)

Jak ugotować jak jajko?– – wyszukany najlepszy (wg Google algorytm) na szczycie pozycjonowania

Inny przykład wyszukiwania algorytmów i zmiany języka wyszukanych informacji

Zamiast artykułów na zamówienie Microsoft uznał, że programy oparte na  GPT-3 (licencja na wyłączność Open AI -Elon Musk – dla Microsoft) (typu Philospher) zrobią to lepiej, wykorzystując naturalny język człowieka oraz korzystając z wyszukanej wiedzy w Internecie. Podobno zwolniono około 80 redaktorów piszących artykuły naukowe dla Microsoft. Oto jak sztuczna inteligencja odpowiada na pytanie jak zmienić koło w samochodzie (dzięki uprzejmości MR).

Nie ma co się dziwić, że nikt nie robi tego co chce wykonać ccFound, robią coś na wyższym poziomie technologicznym.

Inna epoka, inne myślenie, inne narzędzie – chociaż cel jest ten ciągle sam – dostarczyć wszystkim ludziom wiedzę i mądrość działania.

 

 

Sztuczna inteligencja – Superkomputer Cato na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego

Właśnie uruchomiono na

Na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, w Centrum Cyfrowej Nauki i Technologii UKSW (dyrektor-  prof. Marek Niezgódka – Dziekanowie Leśnym) uruchomiono superkomputer Cato. (IBM)

Ma on być wykorzystywany m.in. do badań z zakresu epidemiologii, energetyki, cyfrowej medycyny czy projektowania nowych materiałów.

“Dzięki superkomputerowi, obliczenia o wysokiej wydajności (HPC – High Performance Computing), będą rozszerzone o zadania sztucznej inteligencji (AI – Artificial Intelligence) i wysokowydajnej analizy danych (HPDA – High Performance Data Analytics). Cato umożliwia modelowanie i symulacje w oparciu o zbiory dużych danych.”

W medycynie:  “Wykorzystanie globalnych zasobów danych w sposób inteligentny do podejmowania decyzji diagnostycznych, a następnie sugestii terapeutycznych, jest dziś warunkiem koniecznym rozwoju medycyny” – ocenił prof. Niezgódka. Wyjaśnił, że dzięki metodom obliczeniowym można wypracowywać precyzyjne metody diagnostyczne dostosowane do danych konkretnego człowieka, ale wykorzystujące wiedzę w skali globalnej.”

Ponadto możliwe będzie projektowanie nowych materiałów (np. medycznych) i ich weryfikacja przy pomocy symulacji komputerowych.

 

Tularemia (choroba odkleszczowa) – w Polsce – do 30 przypadków rocznie

Według Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny
(Zakład Epidemiologii Chorób Zakaźnych i Nadzoru – “Choroby zakaźne i zatrucia w Polsce” (biuletyn roczny za 2018 r) w Polsce odnotowano w 2017 r. 30 przypadków a w 2018 r.  – 17 nowych zachorowań na tularemię (A21). Jest to choroba zakaźna objęta obowiązkiem zgłaszana do PSSE. Czy mała ilość zgłoszeń spowodowana jest niewielka liczbą zachorowań, czy też choroba jest mało znana przez lekarzy (szczególnie jako tzw. choroba odkleszczowa – bo – boreliozę zna każdy), czy też rzadko zleca się testy diagnostyczne? Trzeba zauważyć, że popularne obecne testy przesiewowe w kierunku chorób odkleszczowych nie obejmują tularemii!!.

Choroba chyba należy do tych, które, aby je znaleźć, trzeba wiedzieć, czego się szuka (podobnie jak w chorobach genetycznych, chlamydiozach czy gruźlicy). Nie wystarczy zlecić podstawowe badania. Trzeba wiedzieć, jakie testy należy wykonać. Poza tym wiele laboratoriów nie wykonuje takich analiz.

Tularmię (zwaną też “gorączką zajęczą) brałem pod uwagę w rozpoznaniu różnicowym u mojego pacjenta cierpiącego od roku na nietypowe zmiany w jamie ustnej. Wczoraj otrzymałem dodatnie wyniki przeciwciał p-ko tularemii w klasach IgA, IgM i niewielkie w klasie IgG. Poinformowałem o tym PSSE. Chory został poproszony o pilne zgłoszenie się  do lekarza chorób zakaźnych. Obraz  choroby u tego pacjenta może być zamazany, ponieważ chory już wcześniej od innych lekarzy otrzymywał antybiotyki o szerokim spektrum działania. Niestety leczenie tularemii wymaga stosowania odpowiedniego leku i to długo, bo przez 14-21 dni. Zwykle są to grupy antybiotyków o większej liczbie objawów ubocznych. Dlatego też przed włączeniem leczenia powinno się uzyskać potwierdzenie choroby badaniami mikrobiologicznymi (Uwaga trzeba uprzedzać laboratoria o materiale zakaźnym!) lub badaniem PCR prawdopodobnie wykonuje to badanie laboratorium PZH w Warszawie. (Osoba kontaktowa: prof. dr hab. Aleksandra Zasada, mgr Kamila Formińska. Tel. 22 5421263

“Tularemia jest przenoszona bezpośrednio i pośrednio przez wodę, pokarmy, powietrze, kleszcze i niektóre stawonogi. W Europie Centralnej nosicielem Francisella tularensis są kleszcze z rodzaju Dermacentor reticulatus i Ixodes ricinus. Rezerwuarem zarazka są małe gryzonie, myszy, szczury, wiewiórki, zające, króliki, lisy, zwierzęta domowe oraz stawonogi odżywiające się krwią. Człowiek zaraża się przez ukłucie zakażonych stawonogów np. kleszczy, poprzez kontakt bezpośredni (skóra, błony śluzowe), drogą pokarmową i wziewną. Tularemia nie przenosi się bezpośrednio z człowieka na człowieka. W miejscu wniknięcia pojawia się naciek lub rumień guzowaty. Bakterie dostają się do różnych narządów: wątroby, śledziony, płuc, opłucnej, nerek, węzłów chłonnych”

(źródło:Tularemia PZH).

Do zakażenia ludzi dochodzi też ukąszenia tzw. latających kleszczy (tj.  much jelenich = strzyżak jeleni)

Taką muchę miałem nieprzyjemność “gościć” na swojej ręce (zdjęcie obok- przepraszam za ostrość – wielkość “kleszcza kilka milimetrów) po spacerze (2020) w lesie niedaleko Łodzi (Żabiczki koło Konstantynowa Łódzkiego). Muchy jelenie (strzyżak jeleni) latają dużymi grupami. Zaraz po dotarciu do ofiary tracą skrzydła). Czyli uwaga “muchy” w lesie!

Osobnym potencjalnym sposobem ekspozycji jest bioterroryzm ze względu na małą liczbę (10-50) bakterii konieczną do wywołania choroby. Bakterie mogą wnikać do organizmu człowieka przez skórę, oczy, jamę ustną lub płuca.” “Nie opisano żadnego przypadku transmisji zakażenia z człowieka na człowieka. Epidemie tularemii rozwijały się w przeszłości na przykład za pośrednictwem chomików zakupionych w sklepach zoologicznych..”

 

 

Badając polskiego pacjenta znaleźliśmy przyczynę zgonów hiszpańskiej rodziny?

W lutym 2020 opisałem pacjenta (ojciec Hiszpan, mama Polka), u którego podejrzewałem chorobę, która może mieć związek z początkowym okresem życia chłopca w Hiszpanii.

Schistosomatoza – Anisakioza -Talasemia. Nieprawdopodobne, ale możliwe?

Rozważałem m. in. choroby genetyczne i choroby pasożytnicze.

W rodzinie ojca było kilka przedwczesnych zgonów z niejasnych przyczyn.

U chłopca wykluczono choroby tropikalne. Pani doktor pediatra-nefrolog z wiodącego szpitala w Polsce zleciła  test WES, który wykazał obecność rzadkiej mutacji, odpowiedzialnej m. in. za wrodzoną  kardiomiopatię rozstrzeniową. Matka chłopca nie ma takiej mutacji. Być może hiszpańska rodzina chłopca pozna tajemnicę wczesnych zgonów swoich krewnych. Jeśli podobnych zgonów w tej okolicy było więcej, to być może mutacja jest bardziej rozpowszechniona. W takiej sytuacji hiszpańska służba zdrowia powinna wykonać badania przesiewowe w kierunku tej mutacji. Jeśli takich przypadków będzie więcej istnieje szansa na badania kliniczne nad leczeniem enzymatycznym?

 

Tłumacz z pacjenckiego na lekarski

Prawidłowe rozpoznanie choroby zależy w bardzo dużym stopniu od prawidłowo zebranego wywiadu chorobowego. Dopiero prawidłowe nazwanie objawów lub symptomów pozwala poszukiwać odpowiadających im jednostek chorobowych w książkach, wstawiać w algorytmy  diagnostyczne. na tym etapie może być największa bariera wprowadzenia sztucznej inteligencji w diagnostyce różnicowej. Najwięcej problemów przysparza nazewnictw w chorobach psychiatryczny, neurologicznych i genetycznych.

Co pacjent opisuje jako swoje dolegliwości chorobowe, nie zawsze jest zrozumiałe przez lekarza.

Myślę, że potrzebny będzie słowniki ułatwiający opisywanie pacjentom swoich dolegliwości. Nazywam to językiem pacjenta (pacjencki).

I tak jak opisać objaw pacjenta:

“poczułem się jak w Matrix-ie”

“czuję jak mi mrówki chodzą”

” ból za mostkiem” (chory mieszka w domu za mostkiem, ból jest pod mostkiem stomatologicznym – a dla lekarza – jest to ból wieńcowy)

W tłumaczenie w drugą stronę. jak przełożyć z lekarskiego np. dystonia, derealizacja, brain fog, parestezja, apraksja i inne

.

Poradnia Chorób Rzadkich dla osób dorosłych w CKD Łódź

W Paneceum nr 9 z 2020 str. 22 w artykule “Tu leczą pacjentów z całej Polski” ukazała się informacja o otwarciu 1 sierpnia 2020    Poradni Chorób Rzadkich dla osób dorosłych w Centralnym Szpitalu Klinicznym (CKD) w Łodzi.

Koordynatorem Poradni jest  dr n.med. Katarzyna Muras-Szwedziak

katarzyna.muras-szwedziak@umed.lodz.pl

Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej
Centralny Szpital Kliniczny Uniwersytetu Medycznego w Łodzi

92-213 Łódź, ul. Pomorska 25

tel. 42 675 75 00

Nadzór nad działalnością poradni sprawuje prof. n. med. Michał Nowicki, kierownik Kliniki Nefrologii i Transplantologii, Hipertensjologii i Transplantologii Nerek. tel. el. 42 201 44 00

źródło – strona www CSK UM Łódź

Diagnostykę genetyczną (m. in. z suchej kropli krwi”) prowadzić będzie zespół Zakładu Genetyki Klinicznej UM w Łodzi pod kierunkiem prof. n.med. Macieja Borowca.

katedra.genetyki@umed.lodz.pl tel. +48 42 272 57 67

Pracownia zajmuje się diagnostyką lizosomalnych chorób spichrzeniowych i kompleksową kwalifikacją oraz prowadzeniem enzymatycznej terapii zastępczej w ramach programu lekowego Narodowego Funduszu Zdrowia w chorobach Fabry’ego, Gauchera i Pompego.  Przyjmowani będą pacjenci z całej Polski. Wystarczy skierowanie od lekarza rodzinnego.

Wg dyrektor szpitala CSK UM w Łodzi dr Moniki Domareckiej “Mając wszystkie kliniki i zakład genetyki zlokalizowane w strukturze szpitala, jesteśmy w stanie zaoferować unikatową na skalę naszego kraju kompleksową diagnostykę chorób rzadkich osób dorosłych”.

 

Poradnia oferuje pacjentom badania przesiewowe:

“Jeśli masz nietypowe objawy chorób, takie jak:

  • Palące bóle dłoni i stóp nasilające się podczas gorączki, często o zmiennym nasileniu
  • Nietolerancja ciepła
  • Zmniejszona potliwość
  • Białkomocz, przewlekła choroba nerek o niejasnej przyczynie
  • Kardiomiopatia przerostowa, zaburzenia rytmu serca
  • Problemy okulistyczne – przejawiają się jako zmętnienie soczewki, a nawet wczesna zaćma
  • Udary mózgu, które występują zazwyczaj ok. 40. roku życia, a nawet wcześniej. Do innych zaburzeń neurologicznych zalicza się m.in. bóle kończyn, zaburzenia osobowości i zaburzenia psychiczne
  • Zmiany na skórze – obejmują liczne grudki różnej wielkości, koloru czerwonego lub brunatnego. Zmiany mogą występować na całym ciele, ale najczęściej występują na pośladkach, w pachwinach, na udach i podbrzuszu
  • Biegunki, bóle brzucha i wymioty”

Relacja TVP 3 z otwarcia placówki

Rzadkie choroby będą diagnozowane w Centralnym Szpitalu Klinicznym w Łodzi

źródło TVP -3 2020-07-31  |  Łódź Rzadkie choroby będą diagnozowane w Centralnym Szpitalu Klinicznym w Łodzi

źródło TVP -3 2020-07-31  |  Łódź Rzadkie choroby będą diagnozowane w Centralnym Szpitalu Klinicznym w Łodzi

strona na Facebooku Choroby Rzadkie Łódź

Zaburzenia węchu i smaku – winny COVID-19, czy krople do nosa?

Niedawno młoda pacjentka z objawami infekcji górnych dróg oddechowych (gorączka 38,5 C), katar, chrypka (bez duszności, bólu mięśni). Zażyła Ibuprom zatoki. Po kilku godzinach zastosowała krople do nosa. Następnie   pacjentka zauważyła, że nagle straciła węch i smak. Przeraziła się, że może to być COVID-19. Objaw ustąpił po kilku godzinach. Niestety dolegliwości powróciły ponownie wieczorem po zastosowaniu kropli do nosa i ustąpiły znowu po kilku godzinach.

Okazało się, że objawy zaburzeń czucia węchu i smaku pojawiały się po zażyciu kropli do nosa z  ksylometazoliną. Dlatego też, należy zbierając wywiad od pacjenta zapytać go o stosowane leki z tej grupy lub pseudoefedryną.

 

Brak objawów nie wyklucza powikłań chorobowych.

W diagnostyce trudnych przypadków medycznych należy uwzględniać bezobjawowy przebieg choroby. Brak objawów nie wyklucza niszczycielskiego procesu i  pojawienia się późnych powikłań chorobowych.

W okresie pandemii COVID-19 w mediach podzielono pacjentów na tych, którzy mają objawy zakażenia koronawirusem i tych zakażonych, ale bez objawów (w mediach spotkałem się z danymi, że 40% osób przechodzi infekcje bezobjawowo). Do pacjentów dociera przekaz, że jeśli nie masz gorączki, duszności, jesteś młody – to nic ci nie grozi. Idź do szkoły, do pracy, na imprezę, wesele i koncerty, jedź na wczasy. Jeśli zachorujesz, to po kilku dniach będziesz zdrowy. Mam też wrażenie (po ostatnich złagodzeniach reżimu epidemicznego), że pogodzono się z sytuacją, że im więcej osób się zarazi, tym szybciej gospodarka wróci do normalnej pracy, a budżet państwa zmniejszy deficyt (np. Wielka Brytania). Czy jest to prawdą? Przecież nie jest lepiej niż w marcu 2020 – wzrost potwierdzonych zachorowań z 300 do prawie 1000 na dobę o tym świadczy. Jednak w zachowaniu społeczeństwa jest wrażenie utwierdzone słowami premiera “wygraliśmy z wirusem”. Nie ma się czego bać!

Brak objawów (to znaczy, że chory czuje się dobrze) nie wyklucza zniszczeń jakie może wywołać w organizmie tzw. “cichy zabójca”.

Istnieje wiele chorób, które dają symptomy (odchylenia w badaniu przedmiotowym i badaniach dodatkowych) lub dolegliwości (subiektywnie odczuwane i zgłaszane przez pacjenta) dopiero po dłuższym okresie ich trwania. Dla przykładu, wiele chorób nowotworowych może nie dawać objawów w początkowym okresie, podobnie choroby nerek czy choroby zwyrodnieniowe stawów i kręgosłupa. Sportowcy po urazach nadal trenują i niszczą stawy, pacjenci nie wykonują badań profilaktycznych pod kątem nowotworów.

Czy infekcja COVID-19 nie daje powikłań u młodych, bezobjawowych  pacjentów, które zostaną na całe życie?  Czy nie powstaną śródmiąższowe zwłóknienia płuc prowadzące do dożywotniej niewydolności oddechowej? Czy nie dojdzie do powirusowego zapalenia mięśnia sercowego – z kardiomiopatią,i zaburzeniami rytmu serca i niewydolności krążenia? Co z uszkodzeniami smaku i węchu oraz innymi uszkodzeniami ośrodkowego układu nerwowego? Zmiany neurologiczne i psychologiczne? Czy nie wzrośnie liczba charakteropatii w społeczeństwie? Co z zespołami przewlekłego zmęczenia? Czy nie skróci to życia pacjentom?

Na odpowiedź na te pytanie trzeba będzie zaczekać, aż będzie dostateczna ilość wiarygodnych badań naukowych. Niestety wtedy będzie już za późno, aby cofnąć zmiany u osób po tej infekcji.

Jakie będą koszty społeczne leczenia tych wszystkich powikłań? Czy budżet to udźwignie? Ilu będzie rencistów niezdolnych z tego powodu do pracy?

Czy stosowane leki są skuteczne i bezpieczne? Czy szczepionka będzie bezpieczna?

Dlatego też stara zasada “lepiej zapobiegać, niż leczyć” w obecnej sytuacji epidemicznej jest nadal aktualna (dystans społeczny, maseczki – zmniejszają to ryzyko).

 

 

Groźne bakterie w Bałtyku

Wakacje są okresem zwiększonego narażenia na infekcje związane z kontaktem z wodą lub stworzeniami morskimi.

W narażeniu na toksyny morskie pisałem w 2016 r w artykule “Ciguatoksyna -Trujące ryby”

W 2020 roku są doniesienia o pojawieniu się groźnych bakterii w wodach Bałtyku.

Portal Medonet umieścił artykuł pt. “Mięsożerne bakterie w Bałtyku. “Zakażenie przebiega piorunująco”

W wodach Bałtyku (m.in. w Niemczech, Danii, Szwecji, ale też w Polsce) zaobserwowano przecinkowce Vibrio vulnificus. “Zakażenie V. vulnificus następuje na skutek spożycia surowych[1] lub niedogotowanych owoców morza, co może prowadzić do poważnej, gwałtownej i ogólnoukładowej infekcji powodującej gorączkę, dreszcze, nudności, hipotensyjny wstrząs septyczny i wtórne zmiany na kończynach, albo na skutek kontaktu ze skorupiakiem-nosicielem lub bakteriami obecnymi w wodzie morskiej, co powoduje zakażenia ran”.

Zakażenie ran tym przecinkowcem może spowodować piorunujący rozwój zmian martwiczych mięśni i powięzi. Jest to stan zagrażający amputacją kończyn lub nawet śmiercią. Wejście do zakażonej wody z otwartą rana może mieć tragiczne skutki!!