W filmie „Ostry dyżur. Niezwykłe przypadki” (Untold stories of the E.R.) emitowanym 13.10.2016 r. przez telewizję TLC, lekarz oddziału ratunkowego David Donaldson przedstawił swój sposób myślenia medycznego. Stwierdził, że w oddziale ratunkowym lepiej jest, jeśli dobry specjalista ma podejście pesymistyczne do możliwej diagnozy, niż by brał pod uwagę tylko optymistyczne scenariusze.
David bierze pod uwagę najciężej schorzenia zagrażające życiu np.: zawał serca, tętniak aorty, zakrzepicę, pękniecie przełyku. W tym odcinku przedstawiono przypadek młodej kobiety, która trafiła do E.R. z powodu olbrzymiego obrzęku ust i narastającej duszności po zjedzeniu krewetek. Saturacja O2– 88%, podanie Metyloprednizolonu nie przyniosło poprawy. Nie było reakcji na adrenalinę. Próba intubacji nie powiodła z powodu przeszkody podkrtaniowej w tchawicy. Lekarz pierwszy raz w życiu (poza ćwiczeniem na studiach na fantomie) wykonał intubację wsteczną (przez otwór tracheotomijny wprowadził bronchoskop i prowadnicę, dzięki której mógł pociągnąć przez usta cienką rurkę intubacyjną. Uratował pacjentce życie. Dalsza diagnostyka CT wykazała, że pacjentka miała proces rozrostowy w śródpiersiu z uciskiem na tchawicę. Leczenie onkologiczne przywróciło chorą do zdrowia.
I jak tu nie zakładać pesymistycznego scenariusza. Nigdy nie wiadomo, co może lekarza zaskoczyć.
Osobiście w pracy postępuję podobnie, powtarzam, że może być rozpoznanie nr 1, nr 2 i takie nr 3, którego nie jestem nawet w stanie przewidzieć. To uczy czujności i pokory dla medycyny. W ten sposób już nie jeden zbyt pewny siebie wszystkowiedzący „autorytet” dostał bolesną nauczkę w swojej pracy. Dobrze jak z tej nauki wyciągną wnioski, gorzej dla pacjentów – jeśli nie.