W książce profesora Piotra Zaborowskiego „Filozofia postępowania lekarskiego” PZWL 1990 (str. 217) autor sugeruje, że ¾ najczęściej występujących chorób ulega samowyleczeniu lub reaguje na leczenie nieswoiste. Czyli tylko 1/4 wymaga specyficznego leczenia. Takie obserwacje poczyniono przez lata pracy pokoleń lekarzy, którzy zauważyli, że gdy nie zdążyli zastosować swoich terapii zgodnych z rozpoznaniem i sztuką, chorzy i tak zdrowieli. Ponieważ wiele z pośród ponad 70 tysięcy jednostek chorobowych nie wymagało leczenia swoistego (np. reagowały na antybiotyki o szerokim spektrum), to stosowane leki, mimo, że rozpoznania były źle postawione i tak przynosiły poprawę pacjentowi. Także były sytuacje, że pacjenci, u których stosowano niewłaściwe leki i tak zdrowieli (Zdrowieli MIMO leczenia 🙂 ) – ponieważ leki nie zdołały pogorszyć choroby, a ona wyleczyła się sama.
Dlatego lekarz prowadząc diagnostykę ukierunkowaną na wybór leczenia powinien uwzględnić powyższe statystyki i „Przede wszystkim nie szkodzić” pacjentowi. Jest też pewna granica zakresu i szczegółowości wykonywania badań. Ponieważ nasza diagnostyka nie zawsze doprowadzi do celowanego leczenia – gdyż niektórych chorób nie potrafimy leczyć. Nie zawsze też tak jak w katarze trzeba znaleźć czynnik etiologiczny, aby poradzić sobie z chorobą. Jeśli stan pacjenta pozwala na pogłębioną diagnostykę, należy przede wszystkim się zastanowić, czy chory wymaga leczenia przez doktora, czy lepiej dać organizmowi szansę na zwalczenie schorzenia. Wg prof. Zaborowskiego istotne jest, aby lekarz skupił swoją uwagę na możliwych poważnych powikłaniach tzw. banalnych chorób i interweniował dopiero wówczas w takich sytuacjach – zapobiegając pogorszeniu stanu chorego. Leczenie zarezerwować powinno się do stanów poważniejszych i zagrażających życiu, takich, które nie wyleczą się same i wymagają celowanego, przyczynowego działania.
W rozważnym podejściu do leczenia chodzi także o przełamanie danych prześmiewczych opinii o skuteczności leczenia w powiedzeniu, że „Medycyna jest sztuką doprowadzania do grobu za pomocą słów łacińskich” (dużo niezrozumiałego „gadania” a niewiele skuteczności terapeutycznej?) Może dlatego obowiązuje teraz pisanie rozpoznań w kartach informacyjnych w języku polskim? 🙂